Czy twoje naczynie jest pełne?
Udawanie ważniaka, obojętność i ofiarność -trzy mało atrakcyjne style postępowania, za pomocą których przełożeni próbują zrównoważyć brak wiary w siebie . Ale czy tylko przełożeni? Nie, wszyscy tak robimy. Przypominasz sobie pytanie 6 , jakie zadałeś sobie badając swój problem? Brzmiało ono: jak stabilne jest twoje poczucie własnej wartości w konkretnej sytuacji problemowej? Wszyscy preferujemy jakiś styl, który stosujemy , gdy nie jesteśmy w najlepszej kondycji psychicznej. Ten styl może ulegać zmianie z biegiem czasu i w zależności od sytuacji. Jednak za każdym razem kiedy jesteśmy w dołku, próbujemy zdobyć odrobinę czyjegoś uznania (styl III), wynosimy się nad innych (styl I) lub po prostu unikamy tego, co nas dołuje (styl II).
Amerykańska terapeutka rodziny Virginia Satir porównuje poczucie własnej wartości do naczynia. Za pomocą tej metafory może pokazać wahania naszej pewności siebie w ciągu dnia . Takie naczynie jeszcze przed chwilą mogło być pełne po brzegi. Ale pod wpływem niepowodzenia, wymówek szefa lub zarzutów partnera może się opróżnić w ciągu minuty. Nie każdy z nas doświadcza tak ekstremalnej huśtawki uczuć pomiędzy anielskim zachwytem a śmiertelnym przygnębieniem. Jednak umiarkowane wahania znamy, jak myślą wszyscy.
Co robimy , gdy nasze naczynie zaczyna ziać pustką? Uciekamy się do takiej lub innej strategii. Puszymy się lub zamykamy. Wyboru konkretnej strategii nauczyliśmy się przeważnie w okresie dzieciństwa. Często wzorowaliśmy się na naszych rodzicach. Jaki styl preferujesz, gdy twoje naczynie jest puste? Jak to konkretnie wygląda i jak brzmi? Czy to przypadkiem nie tutaj leży przyczyna kłopotów z szefem? Jak wyglądałaby wasza rozmowa, gdyby twoje naczynie byto wówczas pełne? Mniej więcej tak:
Styl IV: Partner
Pewna kierowniczka projektu opowiadała mi, że jej szef stosuje styl II odkładając decyzje z dnia na dzień. W ten sposób projekty niepotrzebnie stale się opóźniały. Wielu kierownik6w projektu klęło na ten „odgórny hamulec” (styl 1), inni cierpieli zrezygnowani (styl II) lub nawet jeszcze bronili „bardzo zajętego człowieka” (styl Ill). ,To wszystko na nic”, stwierdziła kierowniczka, „projekty opóźniały się tak samo jak przedtem”. Do pewnego dnia, gdy weszła do jego biura i nie klnąc, nie kładąc uszu po sobie ani tez niczego nie upiększając po prostu powiedziała: „Wiem, ze ma pan dużo pracy. Ale zupełnie nie mogę się zdecydować. Czy nie mógłby Pan podjąć decyzji w tej sprawie? Wtedy moglibyśmy jeszcze zmieścić się w terminie”. Szef spojrzał na nią lekko poirytowany, ale w końcu powiedział: „No dobrze, skoro mamy szansę zdążyć w terminie, to proszę przynieść dokumentację”.
W tym stylu nie zgrywamy ani bardziej ani mniej ważnych niż naprawę jesteśmy. Nie patrzymy na nikogo z góry ani z dołu ani nie izolujemy się. Zamiast tego porozumiewamy się ze sobą na tej samej partnerskiej płaszczyźnie. Tak właśnie wyobrażaliśmy sobie przecież nasze stosunki z szefem. Oto, skąd mogą się brać nasze kłopoty z szefem.
Kiedy naczynie twoje lub szefa jest puste, strategie kompensacji mogą popsuć wzajemne kontakty. Jeden zawsze będzie udawał bardziej lub mniej ważnego, niż jest w rzeczywistości i niż tolerują to wasze stosunki. A ponieważ pewność siebie jest obecnie wyjątkowo rzadkim zjawiskiem, prawie nieustannie wszyscy są zajęci napełnianiem swojego naczynia za pomocą jednej z trzech strategii. Żyjemy w zaburzonych związkach. Nie jest to tylko wina szefa -do każdego problemu trzeba dwojga. Dop6ki sam nie użyjesz w kontaktach stylu partnerskiego, nie wyeliminujesz swojego udziału w problemie.
Kiedyś na prowadzonym przeze mnie seminarium pojawił się człowiek, który nie zostawił na swoim szefie suchej nitki. Niezależnie co szef zrobił, uczestnik wiedział lepiej. Można by pomyśleć, że szef faktycznie był niekompetentny. Ale ponieważ stosunki innych koleżanek i kolegów w pracy z szefem układały się dobrze, nasuwało się podejrzenie, że uczestnik napełniał swoje naczynie stosując strategię Ważniaka. Mówiąc wprost: nawet najlepszy i najmilszy szef nie będzie odpowiadał pracownikowi stosującemu strategię Ważniaka. Temu pracownikowi niewiele by pomogło, gdyby jego „zły” szef się zmienił. Wręcz przeciwnie, szef jest najwyraźniej całkiem w porządku. Ów pracownik może sobie pomóc tylko przechodząc na styl partnerski. Jednak do tego potrzebna jest inna strategia, która pomoże mu napełnić jego naczynie.
Wszystko idzie po mojej myśli
„Cóż za wspaniały poranek, jaki piękny dzień. Mam cudowne uczucie, ze wszystko idzie po mojej myśli” śpiewał bohater musicalu „Oklahoma”. Optymistyczny facet, prawda? Nigdy nie lekceważ obu wspomnianych przyczyn, tzn. stereotypów i własnego wizerunku wewnętrznego. Tak naprawdę prawie nie da się przecenić ich znaczenia. „Jest taki, jak myśli w swym sercu” napisano w Biblii. Doświadczamy tego każdego dnia .
Przypomnij sobie tylko swoich znajomych, którzy właśnie szukają pracy, alba o okresie, kiedy to ty jej szukałeś 0 tym, jaki człowiek jest wtedy skrępowany, pełen obaw, blokad, zahamowań 0 strategicznych pozach, jakie wówczas przyjmuje. Udaje wtedy ważniejszego niż jest w rzeczywistości („jestem najlepszym kandydatem na to stanowisko”) lub mniej ważnego: „Błagam, proszę dać mi tę pracę. potrzebuję jej, nie mogę bez niej żyć”. Jaki jest tego efekt? Plama, jak to się mówi. Wychodzi się na człowieka zahamowanego, spiętego i nerwowego. Specjalista rekrutujący pracowników już na pierwszy rzut oka widzi, że kandydat nie ma za grosz pewności siebie! Nic dziwnego, skoro ma wpojone uprzedzenie: „nikt mnie nie chce!”
Za to jakże interesujący, błyskotliwy, przekonujący, pewien siebie, kompetentny i komunikatywny okazuje się nagle ten sam kandydat, kiedy otrzymał już ofertę pracy, a na rozmowę idzie już ot tak sobie. Również w tym nie ma nic dziwnego, skoro jego uprzedzenie, że „nikt mnie nie chce” straciło rację bytu. I oto nagle rozmowa, której nie traktowałeś poważnie, kończy się kolejną ofertą pracy. Wiara w siebie otwiera wszystkie drzwi. Kompetencje, umiejętności oraz wiedza kandydata pozostały takie same. Zmieniły się tylko jego stereotypy i poczucie własnej wartości.
Takie zjawisko nagłego napływu pewności siebie może od ręki rozwiązać kłopoty z szefem. Każdy pracownik pewnego dnia dochodzi do punktu, z kt6rego już nie ma odwrotu. Przez lata znosił wszystko i trzymał język za zębami żaląc się koleżankom i kolegom, aż pewnego dnia nabrawszy animuszu mówi do szefa: „Tak już dalej być nie może. Koniecznie potrzebujemy nowej hali magazynowej”. Nierzadko szef spada wtedy z obłoków i stwierdza: „człowieku, czemu nie powiedziałeś wcześniej, że to dla ciebie takie ważne?” Dziwne, prawda?
Niespodziewanie szef przestał być draniem, który bezwzględnie odrzuca pomysł nowej hali. Nagle można z nim porozmawiać. Szef się zmienił! Ale dlaczego? Bo zmienił się pracownik . Więc szefów można zmieniać! Odrobina wiary w siebie może poruszyć góry.
A potem człowiek łapie się za głowę, jak łatwo odmienić szefa.
Uczestniczka jednego z seminarium opowiadała mi o swoim szefie, kt6ry niewątpliwie był cholerykiem. Często krzyczał tak głośno i długo, że dostawała od tego strasznego bólu głowy. Całymi miesiącami skarżyła się swojemu partnerowi i koleżankom na swoje cierpienie: „Co mam robić? Mój szef jest taki podły”. Uważała się za ofiarę i tak też postępowała: milczała i podporządkowywała się. Pewnego dnia kielich się przelał. Powiedziała bardzo rzeczowo i spokojnie, a więc w stylu partnerskim: „Kiedy pan tak krzyczy, okropnie boli mnie gotowa. Nie mogę wtedy pracować. Tak jak teraz. Muszę się najpierw położyć”. Co powiedziawszy wyszła do domu. Jej szef nie przestał bynajmniej krzyczeć. Ale za każdym razem, gdy podnosi głos w jej obecności wystarczy, aby przyłożyła rękę do czoła, a momentalnie przechodzi w szept. Niesamowity sukces wychowawczy, prawda? Szefa można zmienić. Trzeba tylko umie sobie pomóc z trzeeh strategii bumerangu? Przyjrzyjmy się termu wspólnie w rozdziale 10. A jak komunikuje się twój szef, gdy ma zły dzień, kiedy również jego naczynie jest puste? Jak komunikować się,gdyby jego naczynie było pełne? Co możesz zrobic, aby pomóc mu je napełnić, a w każdym razie nie opróżniać? Również temu przyjrzymy się później. Zanim zdecydujesz się działać pochopnie, powinniśmy jeszcze nieco porozmawiać na temat, dokąd właściwie zmierzasz. Co dokładnie chcesz zmienić w swoim przełożonym? Jaki jest twój konkretny cel?
Powyższy fragment pochodzi z książki „Jak kierować swoim szefem”, autor Gabriele Stoger.
Asystent / Asystentka Zarządu i Rady Nadzorczej
Zarządzanie stresem – warsztaty
Możliwość komentowania została wyłączona.